„Szczęśliwe jelita” – recenzja książki dr V. Pedre


Dieta Low FODMAP / piątek, 3 stycznia, 2020

Na rynku pojawia się ostatnio bardzo dużo pozycji poświęconych jelitom i zagadnieniom okołojelitowym. Staram się czytać przynajmniej część z nich i cieszę się, że ten mało medialny temat staje się coraz bardziej popularny. Dłuższy czas temu nabyłam książkę poradnik „Szczęśliwe jelita”, której autorem jest Vincent Pedre. Chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat tej książki.

Parę słów wyjaśnienia…

Staram się być racjonalistką, co oznacza, że bardziej polegam na solidnych badaniach naukowych niż myśleniu życzeniowym. Oczywiście, jestem tylko człowiekiem, więc nie mogę stwierdzić, że zawsze kieruje się rozumem zamiast emocjami.

Czytam sporo książek popularnonaukowych. Podchodzę z dużym dystansem do autorów i pozycji, które obiecują rozwiązać wszystkie Wasze problemy, ale kiedy zaczniemy weryfikować głoszone przez autorów hasła to okazuje się, że nie są poparte badaniami, ale co najwyżej doświadczeniem.

Oczywiście doświadczenie jest niezwykle istotne, ale w opieraniu się na doświadczeniu jest ten problem, że doświadczenie ma często charakter anegdotyczny. Zwłaszcza w medycynie. To, że sąsiadce pomogła polopiryna, nie oznacza, że nam też pomoże. Jest bowiem wiele zmiennych, które poprawnie przeprowadzone badanie powinno brać pod uwagę.

Mój pierwszy problem z tą książką to właśnie oparcie całego programu Szczęśliwych jelit na doświadczeniu i praktyce zawodowej.

Możecie zapytać: co w tym złego? Autor nie opiera się na jakiś anonimowych badaniach, ale w praktyce sprawdził skuteczność swoje metody.

W takim razie sprawdźmy

Kim jest autor książki „Szczęśliwe Jelita” ?

Na okładce autor książki „Szczęśliwe Jelita” chwali się, że jest dyrektorem Pedre Integrative Health i prezesem Dr Pedre Wellness oraz lekarzem internistą.

Brzmi wspaniale?

Chwila, ale przecież Pedre Integrative Health i Dr Pedre Wellness to dwie firmy, których właścicielem i szefem jest autor. Ja też w 2 dni mogę sobie założyć firmę Fodmap Polska sp. z o.o. i mianować się prezesem.

Nie zmienia to faktu, że nie mam wykształcenia medycznego ani dietetycznego (czego nie ukrywam).

Czy mam problem z internistami?

Pan Pedre jest jednak lekarzem. Internistą. Nie zrozumcie mnie źle, bo mam lekarza w rodzinie. Interniści to lekarze o bardzo szerokiej specjalizacji chorób wewnętrznych, w tym chorób układu pokarmowego. Interna to podstawa, którą należy opanować, aby móc się dalej specjalizować w specjalizacjach szczegółowych. Lekarz internista mając tak szeroki zakres wiedzy często nie patrzy na pacjenta wyrywkowo, jak może się to stać w przypadku lekarza specjalisty. To zaleta internistów.

Internista nie jest jednak gastrologiem ani dietetykiem, a jego wiedza w pewnym zakresie musi być mniej szczegółowa niż wiedza specjalisty. Oczywiście nie oznacza to, że można pisać książki o jelitach, tylko gdy jesteś gastrologiem. Sama zamierzałam napisać jedną. ;]

Ale według mnie,

jest znacząca różnica pomiędzy pisaniem książek o metodzie leczenia wymyślonej i zbadanej przez naukowców, a wymyślaniem własnych metod.

Zwłaszcza jeśli te metody są jedynie miszmaszem dobrze brzmiących i jeszcze lepiej sprzedających się teorii.

Specjalista od równowagi?

Z informacji na okładce książki „Szczęśliwe Jelita” wynika, że jest uznawany za specjalistę w dziedzinie wellness. Przepraszam, w czym?

Wellness brzmi pięknie, ale czym jest wellness? Pojęcie to jest często wykorzystywane w kontekście medycyny alternatywnej, której nie jestem fanem. Można wrzucić do worka z napisem „wellness” prawie wszystko, co da się dobrze sprzedać, a niesie chorym nadzieję na wyleczenie. To naturalne, że cierpiący szukają ulgi na wszelkie możliwe sposoby. To nieakceptowalne, że są osoby, które proponując nieprzebadane metody, chcą na tym zarobić.

Problem z poważną nauką polega na tym, że bardzo rzadko oferuje proste rozwiązania gwarantujące w 100% pozytywne efekty. Zawsze jest jakieś „ale” lub „musimy to jeszcze sprawdzić”. Często okazuje się, że naukowcy się mylili, co w oczach wielu osób podważa ich wiarygodność.

Praktykujący medycynę alternatywną nigdy się nie mylą. To pacjenci za mało się starali. O brak efektów obwiniani są chorzy, a nie osoby głoszące swoje niesprawdzone teorie.

Nie ma ludzi nie omylnych. Co jest bardziej prawdopodobne? Że ktoś się nigdy nie pomylił czy raczej to że ukrywa swoje błędy?

Dlaczego powątpiewam w wiarygodność autora książki „Szczęśliwe Jelita”?

Opracowanie systemu leczniczego wymaga czegoś więcej niż praktyki i eksperymentów na sobie i własnych pacjentach. Nowa metoda leczenia nie może się opierać na połączeniu osobistego doświadczenia z kilkoma badaniami i artykułami przeczytanymi w lepiej lub gorzej ocenianych periodykach medycznych i naukowych.

Nowa metoda leczenia wymaga BADAŃ przeprowadzonych zgodnie z zasadami opracowanymi i przyjętymi przez środowisko naukowe. Co więcej, takie badania powinny być powtórzone i powinny dać ten sam lub zbliżony rezultat. Im więcej badań potwierdzających wynik tym jest on pewniejszy.

Na czym autor opiera swoją metodę? W sumie ciężko to ustalić. We wstępie autor pisze o eksperymentowaniu z własną dietą i tyle. Doktor Pedre powołuje się na literaturę naukową, to fakt. Ale przypisy nie są zbyt obfite… Oczywiście, sama ilość przypisów nie musi świadczyć o tym, że jego metoda jest nieskuteczna, ale wskazuje na to, że znaczna treść książki nie jest oparta na literaturze medycznej i naukowej. Może mam skrzywione podejście, bo w książce o zaletach weganizmu („Jak nie umrzeć przedwcześnie” dr Michaela G. Greger) przypisy na 530 stron książki zajmują 111 stron i prawie każde twierdzenie ma przypis odsyłający do badań naukowych.

Mój egzemplarz książki „Szczęśliwe Jelita” na marginesach ma mnóstwo postawionych przeze mnie znaków zapytania i uwag w stylu „sprawdzić to”, bo niestety przepisów brak i nie wiadomo na czym oparł się autor przedstawiając jakieś twierdzenia.

Przypominam, że dieta FODMAP została opracowana w rezultacie przeprowadzonych badań naukowych, które nadal są prowadzone, a kontrowersje zgłaszane i weryfikowane [*]. Twórcy diety nie twierdzą, że działa w 100% przypadków i potrafią przyznawać się do błędów.

Nie tylko ja mam zastrzeżenia…

Pozwolę sobie zacytować Joe Schwarcz (profesora chemii i dyrektora McGill University Office for Science and Society, które zajmuje się wspieraniem krytycznego myślenia i oddzielaniem zmysłów od bzdur), który skomentował jeden z filmików reklamowych doktora Pedre.

” Pedre przedstawia się jako wiodący lekarz w Nowym Jorku, najwyraźniej nie ma tam problemu z zarządzaniem ego. Następnie twierdzi, że ma odpowiedź na najróżniejsze problemy zdrowotne za pomocą prostej formuły. Zanim to zostanie ujawnione, jesteśmy narażeni na zwykłe demonizowanie GMO, emulgatorów i antybiotyków w paszach dla zwierząt. Unikaj ich, a twoje jelita będą na dobrej drodze! Wystarczy dodać odrobinę cykorii, witaminy z grupy B i mieszankę odpowiednich bakterii, aby uzyskać optymalne zdrowie”. […]

Badania” Pedre’a pozwoliły mu na opracowanie specjalnej pigułki, która ma, jak sądzę, cykorię, witaminy z grupy B i probiotyki. Nieważne, że ilość cykorii jest nieistotna, dowody na witaminy B w zdrowiu jelit są słabe i że tak naprawdę nikt nie wie, które bakterie mogą przyczynić się do zrównoważonego mikrobiomu.

prof. Joe Schwarcz

Prawie jak Telezakupy Mango…

Nieetyczne jest już powoływanie się na niesprawdzone metody. Wciskanie chorym poszukującym ulgi niesprawdzonych, drogich środków jest karygodne!

Następnie dowiadujemy się, że ten cudowny dodatek jest teraz dostępny w specjalnej cenie, ale lepiej się zarejestrować szybko, ponieważ podaż jest niewielka. Tym, czego tak naprawdę brakuje, są wszelkie dowody na to, że „Synbiotic 365” spełnia wymagania dotyczące świadczeń. Chyba że ktoś uważa takie świadectwa za dowód: „Kocham UN Synbiotic 365! Byłem tak zaskoczony reakcją mojego ciała – w ciągu około godziny od zażycia pierwszej pigułki moja mgła mózgowa uniosła się! Nigdy nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mam mgłę mózgową, ale po zażyciu pigułki zacząłem mieć większą jasność w myśleniu. Teraz mam też więcej energii. Moje pragnienia zmniejszyły się i mogłem zrzucić 6 funtów, co było dla mnie bardzo trudne. Proszę, rób ten cudowny produkt! ”(Gdybym był cyniczny, sugerowałbym, że takie referencje są w rzeczywistości dowodem mgły mózgowej).

O tak. Możesz także kupić „28-dniowy zestaw do czyszczenia jelita.” Jest to zgodne z filozofią dr Pedre’a, zgodnie z którą zasadniczo wszystkie choroby zaczynają się w jelitach. Chociaż z pewnością istnieje wiele warunków jelitowych, nie ma dowodów na to, że jelito należy „oczyścić”. Zestaw może jednak wyczyścić konto bankowe. Kiedyś kosztowało 499 USD, ale najwyraźniej jest teraz dostępne w okazyjnej cenie 399 USD”.

prof. Joe Schwarcz

Nie udało mi się znaleźć żadnych badań naukowych przeprowadzonych celem udowodnienia twierdzeń zawartych w książce. Jeśli o jakiś wiecie, dajcie mi proszę znać.

„Jelitowy celebryta” czy mistrz marketingu?

Natknęłam się za to na mnóstwo artykułów w gazetach zachwyconych książką, a sam autor stał się „jelitowym celebrytą”. Czy to oznacza, że jego książka jest wiarygodna? Nie, to oznacza jedynie, że potrafi się świetnie sprzedać w prawdziwie amerykańskim stylu.

Jedną z części książki „Szczęśliwe Jelita” jest „Dodatek C – zalecane suplementy i marki”. Autor zachwala wymienione suplementy jako środki o „najwyższej jakości”. Na szczęście amerykańskie prawo jest dość surowe, więc autor zgodnie z wytycznymi prawnika ostrzega „Nie zostały one ocenione przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i leków. Produkty te nie są przeznaczone do diagnozowania, terapii, leczenia ani zapobiegania jakimkolwiek chorobom”.

To w takim razie do czego mają służyć, poza drenowaniem kieszeni???

Lista suplementów nie służących do leczenia ani zapobiegania chorobom zawiera produkty, z których niektóre możesz na szczęście nabyć za pośrednictwem sklepu autora. Ceny od ok 35 $ do 400 $.

Wymienienie wszystkich tych produktów, których skuteczności nikt nie potwierdził i które „nie są przeznaczone do leczenia ani zapobiegania jakimkolwiek chorobom”, zajmuje autorowi 14 stron, a więc więcej niż przypisy (7 stron i kawałek).

Doktor Pedre obudował swój program produktami, które mają poprawić Wasze zdrowie bez większego wysiłku. Wystarczy kupić suplement oferowany przez autora w jego sklepie i już dostarczyliście sobie wszystkiego, czego potrzebujecie.

Oczywiście, nie ma niczego złego w zarabianiu pieniędzy, ale wykorzystywanie ludzkiej niechęci do podejmowania wysiłku celem sprzedaży środków stworzonych bez badań, tylko w oparciu o domowe eksperymenty i praktykę lekarską uważam za nieetyczne.

Co znajdziecie w książce „Szczęśliwe jelita”?

Trochę porad zdroworozsądkowych typu „nie jedz przetworzonej żywności, bo jest niezdrowa i uzależnia” i takie bez potwierdzenia naukowego „gluten jest ZŁY” (choć badania wskazują, że odstawienie glutenu przez osoby nie cierpiące na celiakię może mieć negatywne konsekwencje [*]), pełno anegdotycznych historii swoich pacjentów. To bardzo korzystny dla autora zabieg: my się identyfikujemy z cierpiącymi pacjentami, a on ma „dowody”, że jego system działa…

Anegdoty dotyczące stanu zdrowia zwykle nie są wiarygodne i nie mogą stanowić dowodu równie wartościowego jak poprawnie przeprowadzone badania?

No i jeszcze to nieszczęsne „cieknące jelito” i zespół „nieszczelnych jelit” z osławionym testem buraczkowym, tak modne od kilku lat wśród fanów medycyny alternatywnej. Napiszę o tym odrębny wpis. Na chwilę obecną nie ma wiarygodnych badań, które by potwierdzały, że coś takiego istnieje i można je wyleczyć stosując terapie proponowane przez różnej maści specjalistów w internetach. Jeśli się jakieś takie badania ukażą, to oczywiście zmienię zdanie. Dajcie znać, jeśli jakieś znacie!

Zależności między umysłem a jelitami

Jest całkiem obszerny rozdział dotyczący zależności pomiędzy umysłem a jelitami. Najnowsze badania potwierdzają taką zależność, ale autor odwołuje się do cytatu z książki „Grain brain”, którą wpisuje się w trend histerii glutenowej, a którą opisałam w tym wpisie. Artykuł na temat autora „Grain brain” możecie przeczytać tu.

Brakuje także przypisów, nie wiadomo więc czy twierdzenia autora są prawdziwe.

Z obawą reaguję także na wypowiedzi osób, które nie są specami od autyzmu, a się na ten temat wypowiadają. To bardzo skomplikowany temat, a niepotwierdzone metody leczenia autyzmu doprowadziły do wielu przekładań i cierpienia osób chorych i ich rodzin. Autor natomiast twierdzi,, że „Program C.A.R.E. dla Szczęśliwych Jelit, daje maluchom z takimi zaburzeniami szansę na wyzdrowienie”.

Jaką szansę? Ktoś to badał? Ktoś sprawdził? Rozumiem, że mają pomóc nieprzebadane suplementy, najlepiej zestaw za 399 $??? Nawet jeśli badania, które wyjątkowo przywołuje autor były prawidłowe (czego nie kwestionuję, bo nie sprawdzałam tego), to nie można w oparciu o badania „potwierdzające obecność produkujących toksyny bakterii w jelitach” twierdzić, że wymyślona przez autora metoda rzekomo oczyszczająca jelita z toksyn wyleczy autyzm!!!!

To jest działanie nieetyczne i nastawione na zysk, a nie na dobro pacjenta.

Zależności pomiędzy ciałem a jelitami

Autor książki „Szczęśliwe Jelita” sporo miejsca zaleca praktykowaniu jogi. Nie mam z tym problemów, choć nie wiem, czym jest „natura mammalistyczna”, ale to wspaniale brzmi, prawda? Naukowo i tak „naturalistycznie”. Nawoływanie do powrotu do natury prawie zawsze się dobrze sprzedaje. Znajdziecie opisy i sposób wykonania paru ćwiczeń jogi takich jak mostek czy pies patrzący w dół.

Autor opisuje też kilka ćwiczeń oddechowych związanych z uprawianiem jogi.

Dieta i przepisy

Jest też przykładowy jadłospis, bo to w końcu 'program oczyszczania”. Ponieważ książka została napisana z myślą o rynku amerykańskim, ścisłe go przestrzeganie będzie problematyczne. Nie mam pojęcia, gdzie kupić „dzikiego tuńczyka o niskiej zawartości rtęci” lub „woła karmionego trawą”???). Mój absolutny faworyt to „burger z żubra” karmionego trawą…. ;P

Po przeanalizowaniu jadłospisu doszłam do wniosku, że umarłabym z głodu, a mój portfel mocno by schudł. To nie jest pierwsza książką sprowadzony na polski rynek, która nie jest dopasowana do krajowych realiów. Wcześniej podobny zarzut stawiałam innej recenzowanej książce – Stop zespołowi jelita drażliwego Dieta FODMAP.

Co z dietą FODMAP?

Autor wie, że istnieje coś takiego jak dieta FODMAP.

Co ciekawe V. Pedre rozróżnia dwie „dysfunkcje” nietolerancję FODMAP i zespół jelita drażliwego. Według autora „objawy nietolerancji FODMAP są identyczne jak przy zespole jelita drażliwego i pozostałych chorobach układu trawiennego”.

Nie wiem, skąd wynika to zróżnicowanie. Badania raczej sugerują, że nietolerancja FODMAP jest jedną z przyczyn zespołu jelita drażliwego. Autor nie wyjaśnia swojego stanowiska, trudno więc z nim polemizować.

Autor książki „Szczęśliwe jelita” pokrótce omawia węglowodany FODMAP i odsyła po więcej informacji na stronę www.happygutlife.com. Jest to strona autora w języku angielskim. Niestety, nie udało mi się znaleźć informacji o produktach Low FODMAP… Może za krótko szukałam zniechęcona nachalną próbą sprzedaży produktów dr. Pedre.

Czy jadłospis oraz dieta Szczęśliwych Jelit uwzględnia informacje dotyczące FODMAP? Ani trochę…

Jadłospis nie bierze pod uwagę zasad diety Low FODMAP, jest więc nieprzydatny dla osób stosujących jej zasady.

Autor zaleca takie posiłki jak zielone jabłko, hummus, sałatka z awokado i wiele innych produktów z wysoką zawartością FODMAP.

Książka zawiera także dział z przepisami, które nie uwzględniają podziały na produkty Low i High FODMAP. Większość przepisów należałoby więc najpierw zmodyfikować, aby dostosować je do zasad diety Low FODMAP. Pod warunkiem, że mieszkacie na Podlasiu i macie dostęp do mięsa żubra pasionego trawą… ;]

Podsumowując…

Rozpisałam się już straszliwie, a mogłabym tak pewnie jeszcze ciągnąć, czepiając się kolejnych elementów tej książki.

Mówiąc krótko: NIE POLECAM KSIĄŻKI „SZCZĘŚLIWE JELITA”.

Jeśli stosujecie dietę Low FODMAP i przynosi ona pozytywne efekty, szkoda wyrzucać pieniądze na jeden wielki folder reklamowy dr. Pedre.

Kiedy można sięgnąć po tą książkę?

W przypadku, gdy pragniecie, aby ktoś składał Wam pięknie brzmiące, macie mnóstwo wolnej kasy do wydania i sporo wolnego czasu.

Jestem ciekawa, czy przeczytaliście książkę „Szczęśliwe jelita”? Jeśli tak, to dajcie znać, czy się ze mną zgadzacie, czy macie odmienne zdanie? Czy ktoś wdrożył jej zasady? Czy komuś pomogła dieta Szczęśliwych Jelit? Dajcie znać w komentarzach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *